Chiny – pierwszy weekend
Prawie dwa tygodnie temu dotarłem do Hangzhou, miasta jakieś 130 km od Shanghaju. Od przylotu, przez pierwszy tydzien padało. Na szczęście, gdy miałem w końcu czas na jakąś wycieczkę, przestało :-). Pierwszy weekend za cel obrałem West Lake, podobno jedno z najbardziej znanych miejsc turystycznych w Chinach. Nie jestem pewien czy nie przereklamowane ;-). Spacer z hotelu i dookoła jeziora to jakieś 16 km. W sobotę pogoda nie była najlepsza, słońca nie było wcale, po południu zaczęło znowu padać, ale byłem już w połowie drogi, wiec niewiele to zmieniało. Pomimo braku słońca na brak ludzi nie można było narzekać. Pierwszy spacer potraktowałem jako rozpoznanie terenu, z zamiarem powrotu w ciekawsze miejsca o lepszej porze, przy lepszej pogodzie.
W sumie cały spacer zajął jakieś 7 godzin, z przerwami na zdjęcia, wizytę w Leifeng Pagoda i szukanie ciekawszych miejsc obok głównej ścieżki.
Co chwilę można było wynająć łódkę, i wypłynąć na jezioro – nie skorzystałem.
Obok głównej trasy, można było zobaczyć lokalne klimaty:
Nie jestem pewien czy to była para ślubna, czy turyści robiący sobie zdjęcia, mało kto mówi w innym niż chińskim języku.
Z daleka wyglądał jak stary budynek, ale okazało się że pozory mylą – tradycyjna budowla plus “nowoczesność w domu i zagrodzie”: ruchome schody, w środku szklana winda.
Widok na Hangzhou z drugiej strony jeziora:
W następny weekend muszę poszukać więcej lokalnych klimatów:
W niedzielę wyszło słońce, i tłum był chyba jeszcze większy. Często ja robiłem za atrakcję turystyczną, albo robili mi zdjęcia, albo pytali czy mogą sobie zrobić ze mną :-). Czasem po prostu udawali, że robią coś innego 🙂
Różni artyści urozmaicali spacer. Nie jestem znawcą chińskiej muzyki, ale czasem wydawało mi się, że fałszował 🙂
Dookoła jeziora (a także w różnych punktach miasta) są wypożyczalnie rowerów. Pierwsza godzina za darmo, druga mniej więcej 50gr, trzecia i każda następna 1.5zł
Hobbyści foto, trzeba przyznać, że byli nieźle przygotowani: makijaż, światła, modelki – w sumie cała ekipa ponad 10 osób:
Sklep z pałeczkami – jeden z mniejszych jakie widziałem:
I oczywiście gdyby chińska kuchnia nie podeszła
, zawsze jest Plan B (w tle):Do tej pory takich widoków nie widziałem dużo – zobaczymy dalej.
Pozdrowienia,
Marcin